Wednesday, July 15, 2009

Tajczowanie

Mmmm, już za dwa dni obóz Taiji. Nie mogę się doczekać. Przebieram normalnie nogami. Morze, słońce (albo deszcz), plaża, tai-chi, dobra wyżera.

Z okazji mojej pierwszej dalekiej podróży samochodem uzbroiłem swoje auto w fotel kubełkowy i pasy wielopunktowe. Niewygodne cholerstwo, że hej :D. Ale z takimi pasami będę czuł się bezpieczniej w trasie. Ma sie te paranoje ;).

A w ogóle to polecam warsztat RPMotorSport (www.rpmotorsport.pl). Prowadzi go fajny, młody chłopak z ojcem (nie buraki, tylko kulturalni ludzie - zapaleńcy). Tam robiłem fotel, a jest z tym dużo roboty (przeróbki, spawania, itd). Mają duży wybór towaru do zamówienia - jest w czym wybierać :).

No i znowu poczułem się oczywiście bardziej męsko, bo teraz mogę opowiadać, że tuningowałem samochód, lol. Nie no fajnie jest :).

No więc będę się pierdolił około 6h w tym totalnie niewygodnym fotelu nad morze. Bogu dziękuję, że moje autko jest wyposażone w klimę bo coś czuję, że raczej będą tropiki.

Do pracy stosunek mi się tak wyprostował, że niektórzy koledzy i koleżanki nawet dają mi nieświadomie do zrozumienia pozawerbalnie, że ich denerwuje, że ja się nie denerwuję (angażuję się) w problemy, które ich stresują. Odbieram to jako dobry objaw :D.

Taiji wchodzi mi coraz bardziej w sensie, że ruszam się jakoś inaczej, a czasem wręcz dziwnie. Inaczej się ustawiam do podnoszenia, otwierania drzwi, itd. Takie drobiazgi, ale dzięki nim widzę, że wchodzi. Co mi się podoba w taiji to to, że tam ciągle coś odkrywasz. Co mi się wydaje , że coś tam już rozkminiłem to mi się otwiera głębszy sens. I to jest dość zaskakujące, bo mówimy tu przecież o ruchach. Nigdy się przedtem nie zastanawiałem nad tym czy ruch może mieć w ogóle jakąś głębię. Więc mnie pogłębiło.

I tak się cieszę, że już nie intelektualizowanie jest najważniejsze, a jedynie tylko równie ważne jak coś innego. Git.

No comments: