Nie w żadnej książce psychologicznej, nie wśród archetypów, a u Tollego :).
Moje... Frustracje powiedzmy są gównie związane z moją matką oczywiście. Jasne, że o tym wiedziałem, ale to jak prosto ujął to Tolle zbanalniło to jeszcze bardziej. Zresztą - człowiek myślący syntetycznie potrzebuję innego myślącego syntetycznie, żeby przemówił do niego jego językiem...
Niesamowite, nie? Jedna osoba. W moim życiu prawie wyłącznie symboliczna, ale relacja z nią kształtuje mnie do dziś.
Fa-scy-nu-ją-ce!
E... Wcale nie fascynujące. Raczej nudne; Niepotrzebne... To już dla mnie jakby zakonotować, że oddycham...
Tak sobie teraz myślę, że to moje "Fa-scy-nu-ją-ce!" to jest złość. Taki mały kamuflażyk...
No, nareszcie czuję, że jestem szczery...
...i już mnie to nie "fascynuje". Tak po prostu powinno być :).