Teraz jest inaczej...
Jest więcej spokoju i więcej rezerwy do własnych oczekiwań. Jest więcej akceptacji ludzi. Jest więcej akceptacji natury człowieka w ogóle, więc mojej też. Lepiej rozumiem czas. Lepiej rozumiem swój strach. Lepiej rozdzielam to co moje a to co kogoś. Lepiej rozumiem siebie. Wiem więcej o tym czego chcę.
Jest we mnie strach który jest mój. Jest też wiele strachu, który nie jest mój :).
Jest nadzieja i jest niepewność. Zaczyna istnieć ciągłość czasoemocjonalności.
Poczucie sensu się rozszerza. Ale jazda się pogłębia.
Jest już kolejna drabina. Buduje jej szczeble.
Odtrącenie, Żal, Tęsknota.
Wciąż nie widzę siebie na zdjęciach.
Wanna traci na znaczeniu. Ja zyskuję.
Nie boję się już swojej sypialni.
Złe światło nie przenosi mnie już w czasie.
Nie ma już pustki. Jest wysysanie.
Jest lokalizowanie i są próby kochania siebie.
Jeszcze nie umiem na zawołanie włączyć w to ciała.
...i jeszcze są ludzie; ale ja nie wiem co z nimi robić.
...muszę Was wyprosić, żeby móc Was jeszcze raz zaprosić. Ale tym razem na moich warunkach.
No comments:
Post a Comment