Saturday, February 14, 2009

Kung

Jestem w trakcie wybierania.

Jeszcze jednak nie jest czas na wybór ostateczny.

Teraz jest czas na cierpliwość. Jest czas na akceptację. Czasn a czucie i poznawanie tego czego dotąd nie widziałem. Tego co przed sobą ukrywałem. A jest tego dużo.

Teraz jest czas na dzieciństwo. Czas na kochanie tych, których już nie ma. Tych których już nie będzie.

Teraz jest przystanek. Teraz jestem ja w czasie. Ja w teraz.

Może w ogóle nie będę wybierał. Bo może życie jest ciągłym wyborem. Bo może na tym polega jego wyzwanie. Może na tym polega trudność.

Bo może w życiu strach musi być. Bo może nie ma miłości bez strachu jednak. Bo może jednak nie jestem taki inny jak myślałem. Może jestem zwykły tylko nie wiedziałem, że wolno mi czuć. Nie wiedziałem, że wolno mi się bać...

Ile jednak zajmie mi oswajanie łez w środku?

Kiedy przestanę się bać być prawdziwym człowiekiem?

Kiedy przestanę chcieć wiedzieć?

Kiedy odpuszczę...?

Ile to wszystko zajmie? Czy zdążę być szczęśliwy zanim umrę?

Czy zdążę kochać?

Czy zdążę pozwolić komuś pokochać mnie?

Czy zdążę się przestać walić młotkiem po głowie? ...zanim umrę.

Czy zdążę nadać swojemu życiu sens?

Czy zdąże uśmiechnąć się do swioch dzieci?

Czy zdążę je kochać?

Czy zdążę pełnym oddechem poczuć?

Czy zdążę uśmiechnąć się do drzewa, do wody, do słońca?

Czy zdążę przeciąć kokon?

To jest takie trudne.

Obrona jest taka łatwa, a nadzieja taka trudna.

Planowanie jest takie oczywiste, a bycie i czucie takie nienamacalne.

Wczoraj i jutro są jak ciepło matki, a dziś i teraz jest takie samotne i puste.

...

No comments: