Nieoczekiwanie moim wielkim przyjacielem stała się moja złość. Nie jakaś konkretna złość tylko złość na różne napotykane rzeczy. Taka bieżąca złość.
Odkryłem że mam jej w sobie dużo ale próbowałem jej nie widzieć - takie tabu, że nie wolno się złościć bo to cywilizowanemu człowiekowi nie przystoi. Takie małe samo-oszukanko ;).
I tak, złoszczę się. Czuję często złość. Ta złość daje mi dodatkową energię do akceptacji siebie, ro działania, do myślenia o swoim zdrowo pojętym interesie. Energię i motywację do robienia rzeczy inaczej niż mnie uczono, na przekór woli innych, wyłącznie dla siebie, znacznie częściej impulsywnie, zdrowiej, pełniej, z życiem, z wiarą.
Złość, ta niedobra - staje się moim przyjacielem; staje się dobra; staje się potrzebna.
Złość staje się jednym z narzędzi życia.
Złość stała się elementem mnie.
No comments:
Post a Comment