Sunday, June 14, 2009

Białowieża

Byłem w lesie. Odpocząłem. Teraz widzę już poza ciało. Teraz zaczęła pociągać mnie już natura. Centaur nie wystarcza mimo, że go jeszcze nie osiągnąłem. Ale bez paniki - dobrze, że widzę i rozumiem kolejne etapy.

Skończyłem Berne'a. Darwinizm. Znowu... Miałem nosa przez ten cały czas swoją drogą, bo w kościach cały czas czułem, że w tym wszystkim o nic nie chodzi. Że to my nadajemy sens. Zupełnie dowolny sens. Tylko co mnie w tej całej mądrej literaturze śmieszy to to, ze oni nie rozumieją, że w wieczności i jedności (jedni) zatraca się świadomość bytu, więc jednia jest kiepskim celem. Wudaje się, że postuluje się samopozbawienie człowieczeństwa przez człowieka. Trochę to bez sensu wg mnie. Bo człowiek to przeciwieństwa. Człowieczeństwo to przecież sprzeczności, trudności. Walka węża i ptaka. Ziemi i Nieba. Bez tego by nas nie było. Czy jest więc głębszy sens w przekraczaniu tego. Kojarzy mi się to od razu z motywem w filmie Matrix gdzie dowiadujemy się, że walka bohatera jest kluczowym elementem odradzania się zła; że zmagania bohatera są potrzebne do zamknięcia cyklu. Coś w tym jest. Muszę postudiować mitologię jeszcze. Mity, bajki, archetypy. Źródło, los, przeznaczenie. Przeznaczenie jednak istnieje na pewnym bardzo ogólnym poziomie jednak. A kultura jest pierdnięciem. Efektem ubocznym. Więc nic nowego się nie dowiedziałem, tylko pogłębiłem swe rozumienie tego samego.No i dobrze. I wcale nie mam z tym problemu. I o tyle właśnie jest lepiej. O tyle właśnie stałem się lepszy. Że nie żałuję. Że zrozumiałem, że droga jest celem, a cel jest drogą. Śmiesznie w końcu to zrozumieć. Jeszcze tego nie przyjąłem - przyznaję, ale zrozumiałem. Zapłakać nad tym jeszcze przyjdzie. Ale będą to łzy wolności. Wolności okupionej zimną i bezwzględną odpowiedzialnością. Straszną wiedzą sensu. Sensu, którym jest wieczność w teraźniejszości.

A tak ad rem to skrypt mój jest inny: "nie możesz być szczęśliwy inaczej niż my, bo jeśli będziesz szczęśliwy inaczej to cię wykluczymy". Ech, ta moja babcia...

No comments: