Rzuciłem palenie na dobre. Teraz się odchudzam. Po drodze gubię kolejne złudzenia co do swoich możliwości. To co kiedyś nazywałem cierpieniem teraz postrzegam jako naukę.
Życie to wyzwanie i nie ma co się opierdalać. Straciłem już za dużo czasu.
Poznałem wiele nowych prawd o życiu, których nawet tu nie wypada przytaczać.
Człowiek to istota w swej istocie słaba i samo-się-okłamująca. Prawda nie jest orężem człowieka. Prawda to rozwiązanie ostateczne. Nikt nie chce jej znać. To jest kurwa zaskakująco śmieszne i dziwne, ale tak w istocie jest. Szczerym należy być tylko ze sobą. Z innymi to od wielkiego dzwonu jedynie. Taka jest przynajmniej moja rada.
Mój focus się zacieśnia i ukonkretnia. Dzięki temu coraz mniej przejmuję się pierdołami. Dzięki temu w końcu uczę się brać na siebie mniej odpowiedzialności i mniej przejmować się innymi ludźmi. I kurwa okazuje się, że to działa! Tak - jestem szczęśliwszy chociaż nowe granice nie są wciąż wytyczone. Zresztą... Zakończenie, wytyczenie, zrobienie, dokończenie to są cele rzadko osiągane. A ja palant myślałem że są do zrealizowania :).
Więc jazdy ciąg dalszy. Milsza to jazda dużo niż kiedyś. Ponownie prawda pod tytułem nosce te ipsum jest bodaj najważniejsza dla człowieka. A skąd się o niej dowiadujemy? Najczęściej przypadkowo. I najczęściej przechodzimy nad nią do porządku dziennego. Szkoda. Wniosek dygresyjny w tym względzie jest dla mnie taki: nie szukaj w przód ale szukaj w tył. Cała prawda o świecie jest już dawno poznana i szukanie czegoś więcej jest niczym innym niż wyrazem arogancji istoty ludzkiej.
To czy jest dobrze, czy źle to podkreślę ponownie jest kwestią wyłącznie naszej interpretacji. Jeśli więc nie ma danych standardów czy sztywnych norm to trzeba osiągać to czego się chce. Ale elaborat żeby dojść do tak oczywistego faktu :).
Ale, hej - ja właśnie dochodzę do tych oczywistych faktów i pomimo, że się trochę wstydzę, że tak późno to dużo bardziej się cieszę, że
w ogóle...